Nastał kolejny wieczór w rezydencji
One Direction. Po pochmurnym dniu nawet pojawiło się kilka gwiazd i Lou
wpadł na pomysł, by rozłożyć namiot. Wyciągnął ze schowka zielony worek i
przytargał go na trawę. Obok basenu miał wystarczającą ilość miejsca, by rozbić
małą zieloną chatkę.
Niall krzątał się w domu, miałam wrażenie, że czegoś szuka.
Przyglądałam mu się z ogrodu, widząc, jak światło zapala się w każdym kolejnym
pokoju i w oknie staje bujna czupryna. Nie mogąc dłużej patrzeć na miganie
świateł, weszłam do środka i stanęłam na środku w wejściu.
- Horan ! - wydarłam się, krzycząc jego nazwisko. Postanowiłam mu pomóc,
cokolwiek zrobić, żeby przestał migać już tym światłem.
Już wchodziłam na górę po schodach, gdy nagle coś błysnęło
i usłyszałam tylko dziki krzyk. Poszły wszystkie bezpieczniki i zastygłam
w miejscu.
- Niall? - Zawołałam niepewnie. Nikt już nie krzyczał, była cisza.
Zrobiłam kilka kroków w górę, kurczowo trzymając się
barierki. Gdybym spadła, straciłabym wszystkie zęby i nabiła kilka siniaków,
nie chciałam tego.
Znalazłam się na górze, chociaż powinnam pobiec do Lou, żeby poradził coś na
brak prądu. Był złotą rączką ( z wyjątkiem rozkładania namiotów) . Postanowiłam
jednak, że pójdę do przodu, szukając celu, dla którego udałam się tutaj, więc
nie rezygnowałam.
Szłam niepewnie, z rękami wyciągniętymi do przodu. Nie chciałam rozbić
sobie głowy, myślałam też podświadomie o znajdującym się gdzieś Niallu. Kiedy
przyszło mi przez myśl, że mógł się o coś uderzyć i upaść na ziemię,
przyspieszyłam gwałtownie kroku, nawołując jego imię.
- Heather? - usłyszałam wreszcie odpowiedź, ale dom był zbyt duży, żeby
określić położenie blondyna. Nawoływanie powtórzyło się, ale wciąż byłam w
ciemnej ... ( :D) kropce.
Dotykałam ścian, idąc cicho. Jeszcze raz usłyszałam swoje imię i znów nastała
cisza.
Ciarki na moim ciele mówiły mi, że byłam czymś
poddenerwowana. Nie bałam się ciemności, nigdy się ich nie bałam. Doszedł
szybszy oddech i totalnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieję.
Przez moje głośne oddychanie nie słyszałam już nawet moich cicych kroków. A
zwykle słyszałam takie rzeczy.
Przystanęłam na moment.
- Heather.. - ktoś za mną stał i szeptał mi do ucha moje imię. Odwróciłam się i
wtedy, jak w moim mieszkaniu, zbadałam dotykiem osobę, przed którą stałam. Znów
te bujne włosy. Guziki na koszuli, już się upewniłam, że stał ze mną Niall.
Oddychał spokojnie, jego głos był cichy i delikatny.
- Korki poszły. - Zauważyłam (blondynka).
Niall tylko cicho się zaśmiał.
- Co zrobimy? - Brnęłam dalej i dalej, czując ciepły oddech. - Nie wiem, czy
Lou wie, i czy Juliet wie..
Oddech był coraz cieplejszy, dobrze, że Niall nie widział mojego wyrazu twarzy.
Światło zapaliło się, a w progu stanęła Juliet.
- Żyjecie? - spytała wesoło. - Lou już włączył korki, widział, że jakoś ciemno
w domu i przyszedł włączyć.
Niall zabrał się za podnoszenie jakiś rzeczy z podłogi. Musiał zrzucić je z
półki, gdy szedł w ciemności. Zauważyłam , że jestem w jego pokoju.
- Heather, chodź ze mną po poduszki! - Jul uśmiechnęła się i ruszyłam za nią do
sypialni Lou.
Pokój Lou był dokładnie taki, jak wszyscy myślą. W paski.
Nie było ich zbyt wiele, ale ten motyw raczej przeważał na tle białych ścian.
Na łóżku leżała mała maskotka "marchewka". Pewnie dostał ją od fanki.
- Dlaczego zastałam cię w pokoju Nialla? - spytała niewinnie Jul. - Ostatnim
razem widziałam cię w altance i nic nie zapowiadało, że udasz się do
blondaska..
Spojrzałam na nią, zastanawiając się, co rzeczywiście robiłam wcześniej.
- Lepiej mi powiedz co z Lou. - Odparłam , dostrzegając małe rumieńce na jej
polikach.
- A co ma być? - speszyła się. - Lou.. hmm.. Lou to dobry kolega..
- Spał obok ciebie, gdy wrócił , wtedy, z Czech..
- Niall stał z tobą, teraz , po ciemku... - wykręciła się Jul. - Jakoś nie
szukaliście bezpieczników!
- Rozkładałaś z Lou namiot..
- A co, miał sobie sierota nie poradzić?
Roześmiałyśmy się obie. Miałam nadzieję, że chłopaki tego nie słyszeli.
Wzięłyśmy kilka koców, trochę poduszek i wgramoliłyśmy się
do namiotu. W środku było wystarczająco miejsca, zmieściłby się cały zespół
chłopców.
- Dzięki za pomoc, stary. - Powiedział Lou, wchodząc z Niallem do namiotu.
A więc Lou jednak skorzystał z czyjejś pomocy.
Niall przyniósł jakieś przekąski i lornetkę. Od razu z
Juliet złapałyśmy lornetkę i zastanawiałyśmy się, jak dobrze z niej widać.
Wyszłyśmy na kolanach z zielonego domku i położyłyśmy się na trawie.
Nawet sporo dało się zobaczyć. Juliet próbowała mi wmówić,
że widziała spadającą gwiazdę , ale nie wierzyłam jej. Bulwersowała się, na co
ja odpowiadałam jej śmiechem. W końcu uwierzyłam jej, kiedy coś złotego
przemknęło mi przed oczami. Teraz do Juliet zanosiła się śmiechem, a ja
zastanawiałam się nad życzeniem, chociaż gwiazdka dawno już zniknęła w dali.
- Co obserwujecie? - spytał Lou, wyłaniając jedynie głowę z namiotu. Upadł
twardo na ziemię, kiedy przeważył go Niall, który opierał się o Lou. Wpadliśmy
w atak śmiechu.
- Auć! - mruknął Lou, brodę miał zieloną od trawy. Wyglądał bardzo komicznie.
- Oj, Lou - zachichotała zatroskana Juliet. Wytarła mu dłonią z twarzy resztki
trawy.
W jednej chwili stało się coś oczywistego. Coś, o co
pojdejrzewałam Jul, o co Niall podejrzewał Lou, stało się coś, czego namiastkę
mogłam zobaczyć z Niallem przez okno.
Jul zbliżyła się do Louisa, on zrobił to samo. Już mieli zderzyć się nosami, co
nie wyglądałoby najlepiej, kiedy zwolnili i pocałowali się pierwszy raz. Trwali
tak krótką chwilę, aż oprzytomnieli, że siedzę tu ja i siedzi tu Niall.
Wpatrywaliśmy się w nich z zadowoleniem, że nasi przyjaciele wreszcie są razem.
- Ja przepraszam. - Odparła cicho Juliet i zdyszana opadła na trawę. Wpatrywała
się tępo w gwiazdy.
Lou trochę zastygł w miejscu, jakby był zamroczony. Przeniosłam mój wzrok
na niego i obserwowałam jak rumieńce malują jego twarz. Było ciężko dostrzec
takie coś w świetle księżyca, ale się udało. W końcu się uśmiechnął.
Postanowiłam, że dam "młodej parze " (hahaha,
przepraszam za osobistość, ten cytat to dla Kwadrata <3 ) chwilę spokoju i
przeniosłam się na altankę. Dołączył do mnie Niall, który ponownie musiał
zgnieść Lou, żeby wydostać się z namiotu.
- No już nie mogłem się doczekać. - Stwierdził Niall, nalewając sobie herbaty.
Jej dzbanek stał tu co wieczór, Lou twierdził, że lubi żyć jak prawdziwy anglik
:)
Spojrzeliśmy jeszcze raz na naszą nową parę, wiedziałam
jedno: pocałunki bardzo im się spodobały. Ciesząc się ich szczęściem, usiadłam
przy stoliku i poprosiłam Nialla o filiżankę English Tea.
Delektowaliśmy się herbatą i ciasteczkami. Wkrótce dołączyli do nas Lou i
Juliet. Byli nieco zaskoczeni swoimi uczuciami, ale wyglądali na
szczęśliwych. Lou ustąpił Jul miejsca, sam usiadł dopiero wtedy, gdy ona
zaczęła nalewać herbaty.
- Zakochana para! - Niall nie mógł się powstrzymać. Posłałam mu uśmiech, a Lou
po prostu walnął go w głowę.
Lou uśmiechnął się i niewinnie spojrzał na Juliet. Oboje zarumienili się,
słodko to wyglądało.
- Chodźmy jutro pozwiedzać Londyn! - zaproponował Niall. Lou pochwalił go, że
wreszcie normalnie gada.
Tak też się stało. Wróciłyśmy do mojego mieszkania,
niestety Jul nie mogła jeszcze wrócić do siebie. Znów spała u mnie, ale nie
oglądałyśmy już filmów. Położyłyśmy się spać, gdy tylko wróciłyśmy. W łóżkach
były byśmy wcześniej, ale Jul zbyt długo żegnała się z ukochanym Louisem.
Wyglądało to uroczo, ale po dziesięciu minutach mieliśmy z Niallem dosyć i
odciągnęliśmy ich od siebie. Tak zakończył się nasz wieczór.
Wstałyśmy o siódmej rano. Zbudzili nas chłopcy, którzy
weszli do mieszkania bardzo cicho. Lou rzucił się na kanapę do Juliet i tam
spędzili pół godziny. W tym czasie Niall zrobił śniadanie, chyba już do tego
przywyknął. Tym razem zjedliśmy pyszne tościki z dżemem.
W miasto ruszyliśmy na pieszo. Gdzieś w tłumie wmieszana
była ochrona, ale nie było jej znać, więc szliśmy całkiem swobodnie. Oczywiście
kilka fanek pytało o autografy a chłopcy nie odmawiali, ale mała liczba ludzi
na ulicach sprawiła, że było tak spokojnie.
Juliet i Lou chcieli zwiedzać na osobności, więc zostałam z Niallem.
Zakochana para zniknęła gdzieś w tłumie, więc nie wiedzieliśmy konkretnie,
co robić. Niall zaproponował małe Nando's, a ja przyjęłam propozycję.
Niall wpadł na pomysł, żeby zwiedzać Londyn, tak jak w
teledysku " One Thing " . Same najpopularniejsze miejsca, ten
pomysł przypadł mi do gustu. Zaczęliśmy od National Gallery.
- Byłeś tu kiedyś? - spytałam, gdy Niall pomylił drzwi do toalet z wejściem.
- No pewnie! - zbulwersował się. Weszliśmy do galerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz