niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 10

     Nastał kolejny wieczór w rezydencji One Direction.  Po pochmurnym dniu nawet pojawiło się kilka gwiazd i Lou wpadł na pomysł, by rozłożyć namiot.  Wyciągnął ze schowka zielony worek i przytargał go na trawę. Obok basenu miał wystarczającą ilość miejsca, by rozbić małą zieloną chatkę.
     Niall krzątał się w domu, miałam wrażenie, że czegoś szuka. Przyglądałam mu się z ogrodu, widząc, jak światło zapala się w każdym kolejnym pokoju i w oknie staje bujna czupryna. Nie mogąc dłużej patrzeć na miganie świateł, weszłam do środka i stanęłam na środku w wejściu.
- Horan ! - wydarłam się, krzycząc jego nazwisko. Postanowiłam mu pomóc, cokolwiek zrobić, żeby przestał migać już tym światłem.
     Już wchodziłam na górę po schodach, gdy nagle coś błysnęło i usłyszałam tylko dziki krzyk.  Poszły wszystkie bezpieczniki i zastygłam w miejscu.
- Niall? - Zawołałam niepewnie. Nikt już nie krzyczał, była cisza.
     Zrobiłam kilka kroków w górę, kurczowo trzymając się barierki. Gdybym spadła, straciłabym wszystkie zęby i nabiła kilka siniaków, nie chciałam tego.
Znalazłam się na górze, chociaż powinnam pobiec do Lou, żeby poradził coś na brak prądu. Był złotą rączką ( z wyjątkiem rozkładania namiotów) . Postanowiłam jednak, że pójdę do przodu, szukając celu, dla którego udałam się tutaj, więc nie rezygnowałam.
Szłam niepewnie, z rękami wyciągniętymi do przodu.  Nie chciałam rozbić sobie głowy, myślałam też podświadomie o znajdującym się gdzieś Niallu. Kiedy przyszło mi przez myśl, że mógł się o coś uderzyć i upaść na ziemię, przyspieszyłam gwałtownie kroku, nawołując jego imię.
- Heather? - usłyszałam wreszcie odpowiedź, ale dom był zbyt duży, żeby określić położenie blondyna. Nawoływanie powtórzyło się, ale wciąż byłam w ciemnej ... ( :D) kropce.
Dotykałam ścian, idąc cicho. Jeszcze raz usłyszałam swoje imię i znów nastała cisza.
     Ciarki na moim ciele mówiły mi, że byłam czymś poddenerwowana. Nie bałam się ciemności, nigdy się ich nie bałam. Doszedł szybszy oddech i totalnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieję.
Przez moje głośne oddychanie nie słyszałam już nawet moich cicych kroków. A zwykle słyszałam takie rzeczy.
Przystanęłam na moment.
- Heather.. - ktoś za mną stał i szeptał mi do ucha moje imię. Odwróciłam się i wtedy, jak w moim mieszkaniu, zbadałam dotykiem osobę, przed którą stałam. Znów te bujne włosy. Guziki na koszuli, już się upewniłam, że stał ze mną Niall. Oddychał spokojnie, jego głos był cichy i delikatny.
- Korki poszły. - Zauważyłam (blondynka).
Niall tylko cicho się zaśmiał.
- Co zrobimy? - Brnęłam dalej i dalej, czując ciepły oddech. - Nie wiem, czy Lou wie, i czy Juliet wie..
Oddech był coraz cieplejszy, dobrze, że Niall nie widział mojego wyrazu twarzy.
Światło zapaliło się, a w progu stanęła Juliet.
- Żyjecie? - spytała wesoło. - Lou już włączył korki, widział, że jakoś ciemno w domu i przyszedł włączyć.
Niall zabrał się za podnoszenie jakiś rzeczy z podłogi. Musiał zrzucić je z półki, gdy szedł w ciemności. Zauważyłam , że jestem w jego pokoju.
- Heather, chodź ze mną po poduszki! - Jul uśmiechnęła się i ruszyłam za nią do sypialni Lou.
     Pokój Lou był dokładnie taki, jak wszyscy myślą. W paski. Nie było ich zbyt wiele, ale ten motyw raczej przeważał na tle białych ścian. Na łóżku leżała mała maskotka "marchewka". Pewnie dostał ją od fanki.
- Dlaczego zastałam cię w pokoju Nialla? - spytała niewinnie Jul. - Ostatnim razem widziałam cię w altance i nic nie zapowiadało, że udasz się do blondaska..
Spojrzałam na nią, zastanawiając się, co rzeczywiście robiłam wcześniej.
- Lepiej mi powiedz co z Lou. - Odparłam , dostrzegając małe rumieńce na jej polikach.
- A co ma być? - speszyła się. - Lou.. hmm.. Lou to dobry kolega..
- Spał obok ciebie, gdy wrócił , wtedy, z Czech..
- Niall stał z tobą, teraz , po ciemku... - wykręciła się Jul. - Jakoś nie szukaliście bezpieczników!
- Rozkładałaś z Lou namiot..
- A co, miał sobie sierota nie poradzić?
Roześmiałyśmy się obie.  Miałam nadzieję, że chłopaki tego nie słyszeli.
     Wzięłyśmy kilka koców, trochę poduszek i wgramoliłyśmy się do namiotu. W środku było wystarczająco miejsca, zmieściłby się cały zespół chłopców.
- Dzięki za pomoc, stary. - Powiedział Lou, wchodząc z Niallem do namiotu.  A więc Lou jednak skorzystał z czyjejś pomocy.
     Niall przyniósł jakieś przekąski i lornetkę. Od razu z Juliet złapałyśmy lornetkę i zastanawiałyśmy się, jak dobrze z niej widać. Wyszłyśmy na kolanach z zielonego domku i położyłyśmy się na trawie.
     Nawet sporo dało się zobaczyć. Juliet próbowała mi wmówić, że widziała spadającą gwiazdę , ale nie wierzyłam jej. Bulwersowała się, na co ja odpowiadałam jej śmiechem.  W końcu uwierzyłam jej, kiedy coś złotego przemknęło mi przed oczami. Teraz do Juliet zanosiła się śmiechem, a ja zastanawiałam się nad życzeniem, chociaż gwiazdka dawno już zniknęła w dali.
- Co obserwujecie? - spytał Lou, wyłaniając jedynie głowę z namiotu. Upadł twardo na ziemię, kiedy przeważył go Niall, który opierał się o Lou. Wpadliśmy w atak śmiechu.
- Auć! - mruknął Lou, brodę miał zieloną od trawy. Wyglądał bardzo komicznie.
- Oj, Lou - zachichotała zatroskana Juliet. Wytarła mu dłonią z twarzy resztki trawy.
     W jednej chwili stało się coś oczywistego. Coś, o co pojdejrzewałam Jul, o co Niall podejrzewał Lou, stało się coś, czego namiastkę mogłam zobaczyć z Niallem przez okno.
Jul zbliżyła się do Louisa, on zrobił to samo. Już mieli zderzyć się nosami, co nie wyglądałoby najlepiej, kiedy zwolnili i pocałowali się pierwszy raz. Trwali tak krótką chwilę, aż oprzytomnieli, że siedzę tu ja i siedzi tu Niall. Wpatrywaliśmy się w nich z zadowoleniem, że nasi przyjaciele wreszcie są razem.
- Ja przepraszam. - Odparła cicho Juliet i zdyszana opadła na trawę. Wpatrywała się tępo w gwiazdy.
Lou trochę zastygł w miejscu, jakby był zamroczony.  Przeniosłam mój wzrok na niego i obserwowałam jak rumieńce malują jego twarz. Było ciężko dostrzec takie coś w świetle księżyca, ale się udało. W końcu się uśmiechnął.
     Postanowiłam, że dam "młodej parze " (hahaha, przepraszam za osobistość, ten cytat to dla Kwadrata <3 ) chwilę spokoju i przeniosłam się na altankę. Dołączył do mnie Niall, który ponownie musiał zgnieść Lou, żeby wydostać się z namiotu.
- No już nie mogłem się doczekać. - Stwierdził Niall, nalewając sobie herbaty. Jej dzbanek stał tu co wieczór, Lou twierdził, że lubi żyć jak prawdziwy anglik :)
     Spojrzeliśmy jeszcze raz na naszą nową parę, wiedziałam jedno: pocałunki bardzo im się spodobały. Ciesząc się ich szczęściem, usiadłam przy stoliku i poprosiłam Nialla o filiżankę English Tea.
Delektowaliśmy się herbatą i ciasteczkami.  Wkrótce dołączyli do nas Lou i Juliet.  Byli nieco zaskoczeni swoimi uczuciami, ale wyglądali na szczęśliwych.  Lou ustąpił Jul miejsca, sam usiadł dopiero wtedy, gdy ona zaczęła nalewać herbaty.
- Zakochana para! - Niall nie mógł się powstrzymać. Posłałam mu uśmiech, a Lou po prostu walnął go w głowę.
Lou uśmiechnął się i niewinnie spojrzał na Juliet. Oboje zarumienili się, słodko to wyglądało.
- Chodźmy jutro pozwiedzać Londyn! - zaproponował Niall. Lou pochwalił go, że wreszcie normalnie gada.
     Tak też się stało. Wróciłyśmy do mojego mieszkania, niestety Jul nie mogła jeszcze wrócić do siebie. Znów spała u mnie, ale nie oglądałyśmy już filmów. Położyłyśmy się spać, gdy tylko wróciłyśmy. W łóżkach były byśmy wcześniej, ale Jul zbyt długo żegnała się z ukochanym Louisem. Wyglądało to uroczo, ale po dziesięciu minutach mieliśmy z Niallem dosyć i odciągnęliśmy ich od siebie. Tak zakończył się nasz wieczór.
     Wstałyśmy o siódmej rano. Zbudzili nas chłopcy, którzy weszli do mieszkania bardzo cicho. Lou rzucił się na kanapę do Juliet i tam spędzili pół godziny. W tym czasie Niall zrobił śniadanie, chyba już do tego przywyknął. Tym razem zjedliśmy pyszne tościki z dżemem.
     W miasto ruszyliśmy na pieszo. Gdzieś w tłumie wmieszana była ochrona, ale nie było jej znać, więc szliśmy całkiem swobodnie. Oczywiście kilka fanek pytało o autografy a chłopcy nie odmawiali, ale mała liczba ludzi na ulicach sprawiła, że było tak spokojnie.
Juliet i Lou chcieli zwiedzać na osobności, więc zostałam z Niallem.  Zakochana para zniknęła gdzieś w tłumie, więc nie wiedzieliśmy konkretnie, co robić. Niall zaproponował małe Nando's, a ja przyjęłam propozycję.
     Niall wpadł na pomysł, żeby zwiedzać Londyn, tak jak w teledysku  " One Thing " . Same najpopularniejsze miejsca, ten pomysł przypadł mi do gustu. Zaczęliśmy od National Gallery.
- Byłeś tu kiedyś? - spytałam, gdy Niall pomylił drzwi do toalet z wejściem.
- No pewnie! - zbulwersował się. Weszliśmy do galerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz