- Ludzie wstajemy! – Usłyszałam głośny krzyk. Dopiero
przysnęłam, a już musiałam wstawać. Było kilka minut po czwartej.
Otworzyłam oczy i dostrzegłam Lou, który zabierał właśnie
walizkę Juliet. Szybko podniosłam się z łóżka, ale zakręciło mi się w głowie.
- Uważaj mała! – Lou przytrzymał mnie, pomagając mi usiąść na łóżku. – Chyba
się nie wyspałaś.
Bynajmniej, Lou : )
Udostępnił mi łazienkę, tam też ogarnęłam siebie i swój
wygląd. Ze względu na wczesną porę było jeszcze zimno, dlatego ubrałam miętowe
rurki i czarny sweter. Do tego czerwone vansy i byłam już gotowa. Zeszłam
na dół, słysząc stukanie łyżek – chłopcy jedli właśnie śniadanie.
- Dzień dobry! – Uśmiechnęłam się kolejno do Zayna, Liama i Harry’ ego. Obok
mnie siedział Niall, posłałam mu więc uśmiech. Dosiadając się, ścisnęłam pod
stołem jego dłoń – odwzajemnił uścisk.
Nasypano mi płatków, nalano mleka, pozostało mi nic innego niż jedzenie. Płatki
były pyszne, a mleko bardzo zimne.
- Za 15 minut wyjeżdżamy! – Drzwi wejściowe otworzyły się i w progu stanął
Paul. Na ustach miał jeszcze resztki porannej jagodzianki. Zaśmialiśmy się, a
on oblizał usta i zniknął.
Obserwowaliśmy, jak ochrona wkłada do vana wszystkie walizki. Było ich mnóstwo,
nie miałam pojęcia, jak chłopcy sobie z nimi poradzą.
Po śniadaniu wszyscy wsiedli do samochodu. Było dzisiaj
nadzwyczaj ciasno. Trafiło mi się miejsce między Harrym i Liamem.
W samochodzie rozległy się pierwsze dźwięki płyty chłopaków. Dowiedziałam się,
że dzięki takim audycjom , chłopcy przed trasą przypominają sobie wszystkie
piosenki. Na wypadek, gdyby któryś z nich czegoś zapomniał. Ćwiczyli też swój
głos.
Uważnie obserwowałam chłopców. Zayn nucił coś pod nosem, Liam wyginał usta we
wszystkie strony. Ręka Harry’ ego podrygiwała na kolanie w rytm piosenek, a ja
umieściłam mój wzrok na Niallu. Wygłupiał się jak zwykle, również patrząc mi w
oczy. Uśmiechnął się, a ja lekko się zawstydziłam. Rozejrzałam się po busie i
dostrzegłam, jak Lou śpi na ramieniu Juliet. Po chwili śmiał się cały bus, a
Lou zbudził się zdezorientowany. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na
miejsce.
Lotnisko było ogromne, jednak cała ekipa szła w jednym
kierunku, znali to miejsce dość dobrze.
- Ile czasu do odlotu? – Spytał Zayn, siadając na pomarańczowych krzesełkach.
Wózki z bagażami spoczęły obok, a wszyscy rozsiedli się na krzesełkach obok.
- Jakieś 10 minut. – Harry spojrzał na zegarek. – Skoczę do baru po wodę i
zaraz wracam.
O, nie. Zaraz mieliśmy się żegnać. Wpadłam na jeden pomysł.
- W sumie chyba też kupiłabym sok. – Stwierdziłam, patrząc wymownie na Nialla.
Dyskretnie kiwnął głową.
- O, właśnie! – Niall poruszył się. – Ja też pójdę, głodny jestem.
Opuściliśmy poczekalnię, idąc zdecydowanym krokiem w jakieś ciche miejsce.
Chyba nikt nie zorientował się, że idziemy w przeciwnym kierunku niż bar.
Wreszcie zniknęliśmy gdzieś za rogiem, stojąc w przejściu dla personelu.
- Będziesz dzwonić. – Niall przytulił mnie mocno, potem pocałował.
Obiecałam, że zadzwonię.
- Będziesz pisać smsy – Pocałował mnie znowu.
Obiecałam pisać.
- No i przyjedziesz. – Spojrzał mi głęboko w oczy. Zgodziłam się, całując go.
Nie chciałam go puścić, ręce dożywotnie oplotły się wokół jego szyi . To samo
stało się z jego dłońmi.
- Heather… - Przytulił mocno, chowając twarz w moich włosach. Miał ciepły,
ciężki oddech. Czułam, że nie lubi rozstań. Ja też.
- Zaraz przecież wrócisz. – Westchnęłam. Ścisnął mnie mocniej, wiedząc, że
prędko się nie zobaczymy.
Na chwilę świat ustał, przestał obracać się dookoła Słońca,
ludzie zastygli w miejscu i widziałam tylko dwoje niebieskich oczu.
‘Pasażerowie lotu numer..’
- Chyba musisz iść. – Szepnęłam.
- Zostaję.
Uśmiechnęłam się, Niall również uniósł kąciki ust.
- Juliet nie zaśpiewa za Ciebie. – Westchnęłam.
- Szkoda. – Powiedział i zbliżył się jeszcze do mnie. Pocałował.
Kiedy wreszcie się oderwaliśmy od siebie, pora była wracać.
Niall wziął mnie za rękę, ale zaraz puścił, przypominając sobie, że na razie
nie może.
- Szkoda. – Powiedziałam, a on pokiwał głową. Roześmiał się, gdy zobaczyliśmy z
dala Louisa, który wydziera się na całe lotnisko.
- Szybko, startujemy! – Ludzie patrzyli się na niego ze zdumieniem. –
Przywiązałem nas do skrzydła, nie uciekną nam!
Podeszliśmy do Lou. Przytuliłam go na pożegnanie, gdy podał
Niallowi bilet. Pociągnął za walizkę i poszedł do odprawy.
- Do zobaczenia , Heather. – Przytulił mnie, nie wzbudzając podejrzeń u nikogo.
Przez przypadek zaczepił nosem o moje ucho, ale tylko się uśmiechnęłam.
- Do zobaczenia. – Uśmiechnęłam się i puściłam go. Niechętnie, ale musiałam.
Odprowadziłam go jeszcze wzrokiem, potem usiadłam na
krzesełku przy oknie. Chwilę potem samolot z fioletowymi napisami uniósł się w
powietrze i zniknął za chmurką. Już się nie pojawił.
Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz