Niall zaprosił tylko kilku przyjaciół, na
przykład Josh'a, którego niedawno poznałam. Ucieszyłam się, że będzie chociaż
jedna osoba, którą znam. Poza tym to byli też przyjaciele wszystkich chłopców z
zespołu, więc i tak nie mogłam wszystkich znać.
Nagle zadzwonił mój prywatny telefon, numery do gości wykręcałam ze
"służbowego".
- Tak sobie pomyślałem.. - Zaczął od środka zdania. To był Niall. - Że jeśli
chcesz, to możesz kogoś zaprosić, z tym, że chyba nie znasz tu nikogo poza nami
i Juliet.
- O, cześć Niall. - Uśmiechnęłam się.
W tle słyszałam wygłupiających się chłopców. Jedli chyba lody, bo pomiędzy
krzykami słyszałam słowa Liama, który mówił coś o przeziębieniu się po lodach.
- Jak sobie radzisz? - spytał spokojnym głosem. Uwielbiałam go.
Wytłumaczyłam, że nie znam za wielu przyjaciół chłopców,
ale Niall kazał mi się nie przejmować. Poczułam ciarki przechodzące po moich
ramionach. Co za uczucie, sama do końca nie wiedziałam, czym było ono
spowodowane.
- Nudno. - Stwierdził Niall. - Nie ma Nando's , więc trochę lipa.
Zaśmiałam się.
- A jak spotkania z fankami? - spytałam.
- Tutaj jest więcej polek niż fanek z Czech. - Stwierdził Niall. - Być może, że
niedaleko tu do polskiej granicy.
Do telefonu dobiegł Liam, ochrzaniając Nialla, że znów się gdzieś
ukrył. Uśmiechnęłam się, słysząc do , zaraz potem Niall zniknął i usłyszałam
wspaniały głos Liama.
- Hej! - Ucieszył się. Nigdy nie rozmawiałam z Liamem przez telefon. Wydawał
się być cichy, poukładany..
- Hej, Liam! - ucieszyłam się. Słyszałam w jego głosie nutkę radości, więc
sprawiło mi to bardzo dobry humor.
Liam opowiedział mi w szczegółach, co dziś robili. Sam nie
dowierzał, że mają aż tyle fanek, a ja cieszyłam się razem z nim. Co prawda był
dopiero wtorek, ale chłopcy już dziś tęsknili do domu. Liam zdradził też,
że dziś chłopcy wybierają się do klubu, a co usłyszałam w tle dzikie wiwaty.
- Pilnuj ich. - Poleciłam. Liam się zaśmiał i mi to obiecał.
Rozmowa nie trwała długo, zabrałam się więc po tym za
tweetowanie i sprawdzanie ploteczek. Domyślałam się, że na pewno pojawią sie
jakieś zdjęcia z klubów, więc postanowiłam poczekać do późnej nocy jak nie do
jutra. Naszło mnie wtorkowe popołudnie i nie wiedziałam, co ze sobą
zrobić.
- Juliet! - Wyszłam na klatkę i zapukałam do drzwi sąsiadki. Chyba prócz nas
nikt nie mieszkał w tym bloku, zawsze panowała taka cisza. Nikt jednak mi
nie odpowiadał.
Ponowiłam wołanie, kilka razy zapukałam, lecz cisza wciąż trwała. Postanowiłam
wrócić do mieszkania, klatka stawała się coraz ciemniejsza wraz z zachodzącym
słońcem. Dostrzegłam jednak, że drzwi są uchylone, bardzo delikatnie. Zaniepokoiłam
się i weszłam do środka.
Juliet siedziała na kanapie, związana jakimś sznurkiem. Jej
twarz była blada, wyrażała pustkę, nic. Nawet nie krzyczała, jej całe
mieszkanie było zdemolowane, całkowicie. Była zszokowana, podobnie jak ja,
wszędzie leżało szkło i było pełno wody - rzuciłam się w kierunku łazienki, by
zakręcić płynące strumienie wody.
Wszystko było mokre i zniszczone. Mokre książki, wyglądające jak krzyczące
stwory, były rozkraczone na regałach i powoli z nich wypadały. Nie mogłam
swobodnie poruszać się między pobitymi kawałkami szkła , wróciłam prędko po
gumowe kalosze, by nie zranić sobie stóp.
- Jul, co się stało? - Spytałam zdenerwowana. Twarz Juliet była wilgotna,
ale tym razem od potoku łez.
Odwiązałam ją i wtedy rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam
ją mocniej, ale zaraz puściłam, w obawie, że skaleczy sobie ciało. Usiadłyśmy
obie na kanapie i wtedy Juliet opowiedziała mi całą historię.
- Zmywałam naczynia - Juliet strasznie chlipała. - Kiedy rozległ się huk, sama
nie wiem, jak mogłaś go nie usłyszeć.
No tak, rozmowa z chłopakami przysłoniła mi większość rzeczywistości, do której
nie chciałam wtedy wracać.
- Wpadło trzech mężczyzn, ubrani na czarno - Opisywała. - Szybko mnie związali,
posadzili na kanapie i zaczęli demolować mieszkanie, szukając...
Przerwałam jej.
- Juliet, dzwonię na policję. - Zdecydowałam pewnie. - Wszystko im opowiesz.
Twarz Juliet ponownie zbladła, a ja wykonałam telefon. Służby przyjechały
całkiem szybko, podczas oczekiwania na policję przeniosłyśmy się z Juliet do
mnie i tam zrobiłam jej gorącej herbaty. Powoli zmierzchało, a kiedy
zobaczyłyśmy przez okno radiowóz, udałyśmy się do mieszkania Juliet i po
oględzinach zabrano nas na komisariat.
Odczułam potrzebę się do kogoś przytulić. Bardzo współczułam Juliet, cierpiałam
równie jak ona, ale teraz nie mogłam liczyć na rozmowę z nią, policjanci
poprosili ją o zeznania. Ja nie byłam bardzo potrzebna, powiedziałam o
wszystkim , co mnie zastało i byłam już wolna. Wyszłam na korytarz, do
poczekalni i wyjęłam komórkę.
- Halo? - słyszałam tylko szum po drugiej stronie słuchawki. Ktoś krzyczał moje
imię, chyba rozmówca, ale spokojnie powtórzył je dopiero, gdy szum ucichł.
Niall wyszedł na zewnątrz.
- Heather? - spytał, czy jeszcze jestem. Przytaknęłam.
Nie miałam siły o wszystkim mu mówić, ale musiałam.
- Niall... - zaczęłam. - Musisz mnie pocieszyć. Ktoś włamał się do mieszkania
Juliet, zrobił totalny bałagan i uciekł. Jesteśmy na policji, pomagają nam.
- Co? - Niall mocno się zdziwił, trochę poddenerwował. - Powiedz, kiedy to się
stało?
- Dzisiejszego popołudnia.
- Co z Juliet?
- Zeznaje, nic jej nie jest.
- Wracamy. - Usłyszałam jeszcze jego słowo i połączenie zakończyło się. Nie
chciałam, żeby przez mój jeden telefon chłopaki zmienili plany. Ich kariera
była dla mnie bardzo ważna, odnosiłam sukcesy razem z nimi.
Wróciłam do drzwi, za którymi zeznawała Juliet. Wyszła po
chwili i znów się do mnie przytuliła. Odwzajemniłam to, wiedząc, że Jul
potrzebuje teraz wsparcia. Ja też bardzo przeżywałam to, co przechodziła. Na
szczęście nic jej się nie stało.
Policja obiecała pomóc, więc zakończyłyśmy pobyt na policji
i wróciłyśmy do domu. Juliet przeniosła swoje rzeczy do mnie, odstąpiłam jej
mniejszą kanapę w sypialni.
- Dziękuję , Heather, że mnie przyjęłaś. - Rozmawiałyśmy w półmroku, oglądając
jakiś stary film w salonie. Okryte kocami, z kubkami kakao odpoczywałyśmy po
całym dniu wrażeń. Dochodziła północ.
- Nie dziękuj, potrzebowałaś pomocy, więc ci ją dałam. - Uśmiechnęłam się i
ziewnęłam.
Juliet zrobiła to samo.
- Chyba pójdę się położyć. - Stwierdziła. - Jestem zmęczona , jutro czeka mnie
ciężka praca z moim mieszkaniem...
Pożegnała mnie i zniknęła za drzwiami sypialni. Białe drzwi zamknęły się, a ja
próbowałam dojść, o co chodzi w filmie. Oczy same mi się kleiły.
Wyłączyłam telewizor i w pokoju zapadł całkowity mrok.
Podeszłam do lampki i zaświeciłam ją, malinowa poświata światła rozlała się po
całym pokoju, było tak przytulnie.
Wtem usłyszałam ciche stukanie. Zastanawiając się, kto może wydawać takie
dźwięki, podchodziłam do drzwi. Nikt nie mieszkał w tym bloku, przynajmniej na
tym piętrze. Wreszczie dostrzegłam, że ktoś cicho puka do drzwi. Zastygnęłam w
miejscu. Włosy na głowie zjeżyły mi sie, słysząc, że ktoś wkłada kluczyk do
zamka, następnie cicho go przekręca i drzwi otwierają się.
- Heather? - Usłyszałam ciepły szept. Stałam zbyt daleko od jakichkolwiek
drzwi, by się ukryć, ale stałam wystaraczająco blisko, by wpaść na
niespodziewanego gościa.
Poczułam, że delikatnie zderzam się czołem z jakimś torsem.
Tutaj, w kącie, było zbyt ciemno, bym mogła dostrzec twarz. Namacalnie
zauważyłam, że ktoś ma bujne włosy. Poznałam znajomy zapach i nagle dłoń tej
osoby złapała mnie za rękę.
- Ja... - zrobiłam krok do tyłu. Pociągnęłam za rękę tajemniczą osobę i ukazała
mi się jej twarz.
Stałam wpatrzona jak w obrazek. Serce biło mi tak szybko -
przestraszyłam się nieco, ale to nie było powodem powyższonego ciśnienia. Było
tak cicho , słysząc swój własny oddech, widziałam niewiele, ale wystarczająco,
by wiedzieć, kim jest osoba, która mnie naszła o tej porze.
- Jak się czujesz? - Spytał wreszcie. Mój oddech ustał, zachwiałam się nieco,
ale złapał mnie i przytrzymując mnie, usiedliśmy na kanapę.
Zaraz pojawiła się w drzwiach druga osoba. Była taka żywa,
jej krok był szybki.
- Niall, jej mieszkanie jest puste. - Powiedziała cicho, wchodząc do mojego
ciemnego mieszkania. Olśniło mnie, że próg przekroczył właśnie Lou.
Nawet nie pamiętam, kiedy przytuliłam się do Nialla. Był
taki ciepły, jego uścisk był bardzo troskliwy - martwił się o nas. O mnie i
Juliet.
- Hej, Heather. - Szepnął do mnie Lou. - Gdzie Jul?
Wskazałam palcem na białe drzwi sypialni. Po cichu, wręcz na palcach Lou
podszedł do nich i zniknął za nimi. Spojrzałam się na bladą w tym świetle,
twarz Nialla.
- Martwiliśmy się o was. - Mówił Niall. Okrył mnie kocem. - Jak to się stało?
Opowiedziałam po cichu całą moją historię. Niall schował twarz w
dłoniach, żałując, że nie mógł temu zaradzić. Pocieszyłam go, mówiąc, że nic
nie mógł zrobić. By zmienić temat na nieco lżejszy, spytałam Nialla o Czechy.
- Gdy ostatnim razem rozmawialiśmy - mówił, uśmiechając się pod nosem. -
Wyleciałem oparzony jak z klubu. Po naszej rozmowie przekazałem wszystko
Liamowi, który ogarnął chłopaków i zdecydowaliśmy, że przylecimy.
- Gdzie reszta? - Spytałam. Niall wytłumaczył, że miał lecieć sam, ale Lou
zarzekł się, że będzie mu towarzyszył. Ledwo znaleźli dwa wolne bilety na
wieczór. Liam, Harry i Zayn zostali , dla fanów. Jutro mieli wpaść na Słowację
i gratisowo dać koncert w polskim Krakowie.
Ziewnęłam, na co Niall stwierdził, że powinnam iść spać. Zeszłam z kanapy i
weszłam do sypialni, uchylając cicho drzwi. Niall wszedł za mną, szukając
Louisa.
Uśmiechnęliśmy się oboje, widząc smacznie śpiącą Juliet.
Obok niej, na małej kanapie , gnieździł się Lou, obejmując Juliet delikatnie
pochrapywał.
- A ty - zwróciłam się do Nialla. - Gdzie masz zamiar dzisiaj spać?
Niall uśmiechnął się. Mógł wrócić do domu chłopców, ale nie
chciał zostawić Lou. Do spania wybrał więc kanapę, chyba z tego względu, że na
stoliku obok stały jeszcze ciasteczka.
Położyłam się więc do łóżka i ledwo zasnęłam. Lou chrapał na sąsiedniej kanapie
tak głośno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz