sobota, 19 marca 2016

Rozdział 23

  - Dzień dobry, posiadam rezerwację na dzisiejszy lot do Madrytu. – Powiedziałam, podchodząc do ciasnego okienka z grubszą panią w środku.
- Pańska godność? – Spytała kobieta, przegryzając jagodziankę.
- Heather Collins. – Przedstawiłam się , ale brwi tej pani tylko się zmarszczyły.
Odłożyła jagodziankę, by napisać coś na klawiaturze komputera palcami w lukrze.
- Collins? – Spytała. – Nie mam takiej rezerwacji.
Chyba się przesłyszałam.
- To niemożliwe! – Powiedziałam. – Dzisiaj na 14. Jest lot, prawda?
Pani znów zapchała się bułką, zdołała tylko kiwnąć głową.
- C-o-l-l-i-n-s – przeliterowałam, ale ta kobieta tylko dopchała się porcją jagód.
     Poddałam się, myśląc , że Niall po prostu zrobił mi nieładny żart. Już chciałam się na niego obrazić, gdy przyszło mi coś do głowy.
- Przepraszam najmocniej. – Uśmiechnęłam się. Ręka tej pani wylądowała na talerzyku, ale oszukała się – bułki już nie było.
- Tak, panienko? – Spytała, jeszcze żując.
- Proszę sprawdzić nazwisko Horan. – Westchnęłam spokojnie, gdy kobieta potwierdziła tą rezerwację. – Heather Horan . - Przeprosiłam za pomyłkę i zapłaciłam za bilet.
     Do samolotu wsiadłam chwilę później, nie mogąc przestać się uśmiechać.  Zastanawiałam się, dlaczego rezerwacja nie była na moje nazwisko. Musiałam jednak opanować mojego banana na twarzy i się uspokoiłam. Uśmiech zszedł z chwilą, gdy wzbiliśmy się w powietrze.  W samolocie nie było tak dużo osób, dookoła było pełno wolnych miejsc. Przesiadłam się najdalej od okna, by nie widzieć chmur. Chociaż lot nie trwał długo, ucięłam sobie drzemkę, a obudziła mnie dopiero stewardessa, która oznajmiła, że pod nami jest już Madryt.
Przetarłam oczy i schowałam mp3 do torebki. Zapięłam pasy, zamknęłam oczy. Nie było aż tak źle, pilot był naprawdę świetny i bardzo szybko „usiedliśmy” na ziemi.
     Skierowałam się rękawem do wyjścia. Już miałam wyjść na terminal, gdy zaczepił mnie postawny mężczyzna, który polecił mi wyjść wyjściem dla VIP – ów. Wylegitymował się mi i wiedziałam, że przysłał go Niall.
Wyjście VIP wychodziło do małej Sali, gdzie stało mnóstwo krzesełek. Na jednym z nich siedział Niall, lecz tyłem, więc nie mógł mnie zobaczyć. Kilka kroków przed nim zostawiłam bagaże i podeszłam od tyłu, zamykając mu oczy dłońmi. Chwycił je delikatnie i się obrócił. Wstał i przeskoczył krzesełko, znajdując się blisko mnie.
- Nie ma tu żadnych kamer? – Spytałam, patrząc mu głęboko w oczy. Zaprzeczył, więc go pocałowałam, a on się uśmiechnął.
     Potem utonęłam, gdy przytulił mnie mocno jak wariat. Wciąż nie mógł uwierzyć, że tu jestem, ja myślałam tak samo. Długo wpatrywał mi się w oczy, raz całował, ale wolał chyba przytulać : ) W końcu zabrała nas ochrona i wsiedliśmy do czarnego vana zespołu.
- Myślałam, że już tu nie przyjadę.. – Mówiłam wtulona w Nialla. Jechaliśmy do hotelu.
- Dlaczego? – Niall zmarszczył brwi. Opowiedziałam mu o tym, że zmieniłam nazwisko, sama o tym nie wiedząc.
- Przepraszam cię! – Zaśmiał się. – Nie chciałem używać Twojego nazwiska, bo chłopcy codziennie sprawdzali rezerwacje.
- ?
- Wszyscy chcieli, żebyś przyjechała. – Wytłumaczył. – Więc zrobię im niespodziankę.
     Nim dojechaliśmy na miejsce, zaczynało robić się ciemno.  Okazało się, że chłopcy mieszkali z dala od miasta, aby mieć spokój. Na miejscu byliśmy po godzinie 21.
     Wjechaliśmy do podziemnego garażu i zaparkowaliśmy na samym jego końcu. Wyszliśmy z samochodu i pierwszy raz mogłam bezkarnie trzymać Nialla za rękę. On też złapał mnie mocno i wcale nie myślał puścić.
- Jestem genialny. – Uśmiechnął się Niall.
- No wiem. – Uśmiechnęłam się. – A powiedz, dlaczego?
Niall się zaśmiał.
- Gdy dzieliliśmy się pokojami… - mówił. – To tylko Lou i Jul dostali dwójkę. Reszta chłopaków nie chciała ze mną spać, więc znaleźli sobie trójkę, a ja dostałem pokój i mam jedno łóżko gratis…
Uśmiechnęłam się, ściskając go za dłoń.
- Jesteś genialny.
     Doszliśmy do drzwi, które prowadziły do hotelu.
- Gotowa? – Spytał Niall. Kiedy pokiwałam głową, puścił moją rękę. Oboje smutno westchnęliśmy z tego powodu i ruszyliśmy schodami na górę.
     Hotel był piękny. Stąpało się po czerwonych dywanach, a resztę dopełniało złoto. Było jak w zamku, pomiędzy filarami przemykali eleganccy ludzie z drogimi walizkami, obsługa była tu prawie niezauważalna i wszędzie było bardzo cicho, słychać było tylko delikatne melodie największych kompozytorów na świecie..
- Zapraszam do windy – Uśmiechnął się Niall i wraz z całym sztabem obsługi udaliśmy się do windy. Osoba zwana „windziarzem” wcisnęła przycisk z cyfrą ‘4’ i ruszyliśmy złotą windą w górę.
Stojąc w windzie obok Nialla jeszcze delikatnie złapałam go za dłoń. Trzymaliśmy się mocno, patrząc na siebie kątem oka. Uśmiechaliśmy się. Potem windziarz oznajmił, że jesteśmy na piętrze czwartym.
- Idziemy – Blondyn puścił moją dłoń i wyszliśmy z windy. Ochrona pojechała gdzieś dalej i zostaliśmy na korytarzu sami.
     Niall wytłumaczył mi , kto gdzie mieszka. Na końcu korytarza znajdował się pokój Nialla, zwróciłam uwagę, że nawet w Londynie miał pokój na końcu.
- Zbyt głośno chrapię… - Westchnął, słodko się uśmiechając.  – Ale teraz nie o tym. Chodź do chłopców i Jul. Mam pomysł!
Niall pełny był pomysłów. Nie wiem, kto tak sprawiał, ale gdy go widziałam, promieniał!
- Hej, ludzie – powiedział, wchodząc do pokoju, gdzie siedzieli wszyscy. – Przyprowadziła mnie ochrona, nie umiem się zachować…
Potem wkroczyłam ja.
- Heather?! – Tysiąc razy powtórzono moje imię. Zaczęto mnie przytulać, całować, czułam się znakomicie.
Wreszcie mogłam usiąść.
- Niall, ale jak to.. ? – Liam nie mógł uwierzyć. Tak jak każdy. Najbardziej stęskniła się Juliet, która teraz siedziała wtulona we mnie.
Niall po prostu słodko wzruszył ramionami, jak miał w zwyczaju : )
- A więc witaj w Madrycie, Heather! – Powiedział Zayn i uśmiechnął się. Potem wyszedł na balkon.
Juliet wstała z kolan Lou i usiadła na miejsce Zayna.
- A gdzie będziesz spać? – Spytała, sięgając po chipsy.
Nie chciałam się uśmiechać, ale po prostu musiałam. Nie udało mi się tego powstrzymać, ale szybko się uratowałam, żartując:
- Na ulicy!
Nikt się jednak nie pokładał ze śmiechu.
     Zapytałam wszystkich po kolei, gdzie śpią i drogą eliminacji wybrałam Nialla. I tak bym go wybrała, ale musiałam zachować pozory.
- Ale nie będzie ci ciasno? – Spytałam jeszcze blondyna. – Mam dużą walizkę. Poza tym ty chrapiesz.
- Wiem! – Oburzył się Niall. – Dobra, śpij sobie na ulicy, jeśli przeszkadza ci moje chrapanie, to żegnam!
I wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się po pokoju, wszyscy wychodzili na balkon , by podziwiać wieczorną panoramę. Oznajmiłam głośno, że muszę przeprosić Nialla.
     Zapamiętałam drzwi i tam też się udałam. Ledwo zdołałam otworzyć klamkę a ktoś pociągnął mnie za rękę, prawie bym nie zamknęła drzwi.
- Podobno chrapię, tak? – Uderzyłam się o ścianę, chociaż nie bolało tak bardzo. W pokoju zasłonięte były rolety, więc panował półmrok.  Różowy półmrok : )
- Nic podobnego! – Wybroniłam się, ledwo powstrzymując atak śmiechu.
Niall zastygł w miejscu, nasłuchując, czy nikt nie wałęsa się po korytarzu. Po chwili znów zaczął do mnie mówić.
- Jak będziesz się tak zachowywać.. – Mówił, dotykając czubkiem nosa mojej twarzy – To będziesz spać z Paulem! A on chrapie gorzej niż ja i do tego się nie myje!
Dostałam ataku śmiechu, Niall podobnie. Słysząc czyjeś kroki na korytarzu , przyłożył mi palec do ust, w nadziei, że będę cicho. Starałam się być.
- Idzie Louis! – Szepnął do mnie. Szybko się do mnie zbliżył i mocno mnie pocałował. Zakręciło mi się w głowie.
     Ostatecznie ustaliliśmy plan, że Niall będzie chrapać  na łóżku, a ja pójdę do łazienki. Rozbiegliśmy się, a ja prawie zapomniałam włączyć światło w łazience.
- Niall? – Drzwi uchyliły się i wszedł Lou. Słyszałam, że chyba strącił Nialla z łóżka, bo posypały się przekleństwa.
- Obudziłeś mnie! – Niall udawał wkurzonego. Nie mogąc powstrzymać śmiechu, na poczekaniu wymyślił, że Lou ma śmieszną fryzurę.
Otworzyłam jeszcze kran, by grać realnie moją rolę. Po chwili otworzyłam drzwi i spojrzałam się na Nialla, a potem na Lou. Zrozumiałam sugestię blondyna, że mam zacząć się śmiać.
- Lou, co ty masz na głowie?! – Zaśmiałam się. Lou uciekł z pokoju, zostawiając mnie z Niallem.
Podeszłam do drzwi, zgasiłam światło i przekręciłam kluczyk w drzwiach. Ktoś pomyśli, że wyszliśmy, na przykład Lou. Nie widziałam dobrze w ciemności, więc idąc z rękami wysuniętymi w przód, namacalnie rozpoznawałam przeszkody na mojej drodze.
     W końcu trafiłam na jakąś dużą przeszkodę. Myślałam, że to szafa, ale była zbyt miękka i rosły na niej włosy. Rozpoznałam Nialla, a on przysunął mnie do siebie. Przypomniał sobie Lou.
- Serio śmiesznie wyglądał! – Powiedział mi wprost do ucha.
- Biedaczek, oszukaliśmy go… - Westchnęłam, a potem uderzyłam się o coś, bo Niall zaczął się odsuwać. Upadłam na łóżko.
- Niall no! – Zburzyłam się, nie mogąc go znaleźć w ciemnościach.  Czyżby uciekł?
     Zapadła cisza, a moje oczy ciągle błądziły w ciemnym lesie. Albo w jakiejś ciemnej norze, mogłam być wszędzie, w przeciwieństwie do Nialla, którego nie było nigdzie.
Zdołałam podnieść się na łóżku i usiąść na nim. Zaczynałam powoli wierzyć w ucieczkę blondyna.
Zmęczyło mnie noszenie dużych kolczyków, więc zdjęłam je i chciałam włożyć je do kieszeni – niestety jeden mi gdzieś upadł, a ja nagle zostałam pociągnięta na podłogę.  Auć!
- Niall? – Spytałam, leżąc bezbronnie na podłodze. Na pewno gdzieś tu był. Czułam się jak ślepiec!
Wreszcie upewniłam się, że to on. Pocałował mnie, poprzedzając do głośnym „Auć! Moja głowa!” – uderzył się o stolik.  Zaczęłam się śmiać, a on zaczął mnie łaskotać. W związku z tym byliśmy bardzo pobijani przez pobliskie meble. Śmiech usłyszał tym razem przechodzący Paul.
- Jest tam kto? – Zapytał, stojąc pod drzwiami. Niall się ogarnął, pomógł mi wstać i posadzić mnie na łóżko. Sam zapalił światło, poprawił koszulkę i włosy, następnie otworzył.
     Do pokoju wszedł Paul z paczką chipsów.
- Hej, Heather! – Uśmiechnął się z pełną buzią. – Podobno dziś tu śpisz, co?
Pokiwałam speszona głową.
- Ale uważaj. – Przestrzegł mnie. – Niall w nocy.. od lunatykuje i to nadmiernie!
Niall tylko się roześmiał.
- Juliet prosiła jeszcze o chwilę z Tobą. – Dodał Paul.  – Chciała coś powiedzieć..
Pośpiesznie udałam się do Juliet, która mieszkała z Lou.
- Co chciałaś? – Wparowałam do pokoju w nienajlepszej chwili. Lou o mało nie spadł z łóżka, na szczęście obyło się bez nagich scen.
   Lou zeskoczył z łóżka i zabrał rzeczy z fotela, bym mogła usiąść. Skorzystałam z tej opcji.
- Idziemy jutro na zakupy? – Spytała Jul. Ucieszyłam się, widząc w myślach hiszpańską corridę w sklepach.
     Spojrzałam na zarumienionego Lou i wychodząc, życzyłam ich miłych snów. Jul ziewnęła, a Lou wrócił do niej, na łóżko. Sama zrobiłam się śpiąca, więc udałam się do pokoju Harry’ ego po moją walizkę i zawędrowałam z nią do Nialla.
- Dobranoc Heath! – Rzucił jeszcze Harry i nakrył się kołdrą. Jak opiekuńcza mama, zgasiłam mu światło i życzyłam miłych snów.
     Wreszcie dotaszczyłam walizkę do końca. Niall jeszcze otworzył drzwi i pomógł mi z walizką. Byłam mu wdzięczna, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki.  Wzięłam niedługi prysznic i przebrałam się w piżamę. Tu, w Hiszpanii było ciepło, dlatego dziś to był biały top i krótkie spodenki w paski.
- Umyj się, brudasie. – Powiedziałam do blondyna. Leżał rozwalony na łóżku z laptopem. Nie reagował.
Schowałam kosmetyczkę i usiadłam na łóżku naprzeciw Nialla. Tu w pokoju, były dwa oddzielne łóżka. Lampka nocna dawała niewiele światła.
- Do mycia, brudasku! – Westchnęłam. Tylko się uśmiechnął.  Postanowiłam usiąść obok niego i ogarnąć z nim Twittera.
     Niall był kochany, czasem nie pozwalał mi pracować, tylko sam do późna siedział i odpisywał fankom. Czasem zajmował się też różnymi papierkami, a te w moim mieszkaniu były tylko przykrywką.
- Nie zasypiaj mi, zaraz wracam. – Niall odłożył komputer na bok i wziął mnie za podbródek. Dał małego całusa, a potem poleciał biegiem do łazienki.
     Ja tymczasem oglądałam zdjęcia chłopców z pierwszego dnia pobytu w Hiszpanii. Tysiące zdjęć z fankami, miliony autografów..
- Już! – Niall wyskoczył z łazienki w samych spodenkach. Zaśmiałam się, bo w mokrych włosach wyglądał jak mała kaczka. Wrócił się, by wytrzeć je ręcznikiem.
     Odłożyłam laptopa i weszłam pod kołdrę.  Było mi bardzo wygodnie, doszło też zmęczenie podróżą i zaczęłam ziewać.
- Nie zasypiaj mi! – Niall wyszedł z łazienki. Miał już prawie suche włosy.
     Zgasił światło i wsunął się pod kołdrę. Łóżko było dość ciasne, ale wtuliłam się w Nialla i było nam dość wygodnie.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę z twojego przyjazdu. – Powiedział cicho, chowając twarz w moje włosy. Dostałam całusa w czoło.
- Ja też się cieszę. – Uśmiechnęłam się. Wsłuchałam się w jego bicie serca, było nadzwyczaj spokojne.
     Nasze ręce się splotły, nogi też. Było nam tak dobrze, leżeć w hotelu, gdzieś w Hiszpanii, mieć u boku naprawdę fajną osobę – uśmiechnęłam się.
- Co się śmiejesz, brudasku? – Spytał Niall.
- Bo jestem zadowolona. – Odparłam, a on przygniótł mnie do swojej klatki piersiowej.
- Ja też jestem szczęśliwy. – Dodał Niall, a potem zaczął mnie dusić.


jason mraz - im yours

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz