- Dzień dobry, posiadam rezerwację na
dzisiejszy lot do Madrytu. – Powiedziałam, podchodząc do ciasnego okienka z grubszą
panią w środku.
- Pańska godność? – Spytała kobieta, przegryzając jagodziankę.
- Heather Collins. – Przedstawiłam się , ale brwi tej pani tylko się
zmarszczyły.
Odłożyła jagodziankę, by napisać coś na klawiaturze komputera palcami w lukrze.
- Collins? – Spytała. – Nie mam takiej rezerwacji.
Chyba się przesłyszałam.
- To niemożliwe! – Powiedziałam. – Dzisiaj na 14. Jest lot, prawda?
Pani znów zapchała się bułką, zdołała tylko kiwnąć głową.
- C-o-l-l-i-n-s – przeliterowałam, ale ta kobieta tylko dopchała się porcją
jagód.
Poddałam się, myśląc , że Niall po prostu zrobił mi
nieładny żart. Już chciałam się na niego obrazić, gdy przyszło mi coś do głowy.
- Przepraszam najmocniej. – Uśmiechnęłam się. Ręka tej pani wylądowała na
talerzyku, ale oszukała się – bułki już nie było.
- Tak, panienko? – Spytała, jeszcze żując.
- Proszę sprawdzić nazwisko Horan. – Westchnęłam spokojnie, gdy kobieta
potwierdziła tą rezerwację. – Heather Horan . - Przeprosiłam za pomyłkę i
zapłaciłam za bilet.
Do samolotu wsiadłam chwilę później, nie mogąc przestać się
uśmiechać. Zastanawiałam się, dlaczego rezerwacja nie była na moje
nazwisko. Musiałam jednak opanować mojego banana na twarzy i się uspokoiłam.
Uśmiech zszedł z chwilą, gdy wzbiliśmy się w powietrze. W samolocie nie
było tak dużo osób, dookoła było pełno wolnych miejsc. Przesiadłam się najdalej
od okna, by nie widzieć chmur. Chociaż lot nie trwał długo, ucięłam sobie
drzemkę, a obudziła mnie dopiero stewardessa, która oznajmiła, że pod nami jest
już Madryt.
Przetarłam oczy i schowałam mp3 do torebki. Zapięłam pasy, zamknęłam oczy. Nie
było aż tak źle, pilot był naprawdę świetny i bardzo szybko „usiedliśmy” na
ziemi.
Skierowałam się rękawem do wyjścia. Już miałam wyjść na
terminal, gdy zaczepił mnie postawny mężczyzna, który polecił mi wyjść wyjściem
dla VIP – ów. Wylegitymował się mi i wiedziałam, że przysłał go Niall.
Wyjście VIP wychodziło do małej Sali, gdzie stało mnóstwo krzesełek. Na jednym
z nich siedział Niall, lecz tyłem, więc nie mógł mnie zobaczyć. Kilka kroków
przed nim zostawiłam bagaże i podeszłam od tyłu, zamykając mu oczy dłońmi.
Chwycił je delikatnie i się obrócił. Wstał i przeskoczył krzesełko, znajdując
się blisko mnie.
- Nie ma tu żadnych kamer? – Spytałam, patrząc mu głęboko w oczy. Zaprzeczył,
więc go pocałowałam, a on się uśmiechnął.
Potem utonęłam, gdy przytulił mnie mocno jak wariat. Wciąż
nie mógł uwierzyć, że tu jestem, ja myślałam tak samo. Długo wpatrywał mi się w
oczy, raz całował, ale wolał chyba przytulać : ) W końcu zabrała nas ochrona i
wsiedliśmy do czarnego vana zespołu.
- Myślałam, że już tu nie przyjadę.. – Mówiłam wtulona w Nialla. Jechaliśmy do
hotelu.
- Dlaczego? – Niall zmarszczył brwi. Opowiedziałam mu o tym, że zmieniłam
nazwisko, sama o tym nie wiedząc.
- Przepraszam cię! – Zaśmiał się. – Nie chciałem używać Twojego nazwiska, bo
chłopcy codziennie sprawdzali rezerwacje.
- ?
- Wszyscy chcieli, żebyś przyjechała. – Wytłumaczył. – Więc zrobię im
niespodziankę.
Nim dojechaliśmy na miejsce, zaczynało robić się ciemno.
Okazało się, że chłopcy mieszkali z dala od miasta, aby mieć spokój. Na
miejscu byliśmy po godzinie 21.
Wjechaliśmy do podziemnego garażu i zaparkowaliśmy na samym
jego końcu. Wyszliśmy z samochodu i pierwszy raz mogłam bezkarnie trzymać Nialla
za rękę. On też złapał mnie mocno i wcale nie myślał puścić.
- Jestem genialny. – Uśmiechnął się Niall.
- No wiem. – Uśmiechnęłam się. – A powiedz, dlaczego?
Niall się zaśmiał.
- Gdy dzieliliśmy się pokojami… - mówił. – To tylko Lou i Jul dostali dwójkę.
Reszta chłopaków nie chciała ze mną spać, więc znaleźli sobie trójkę, a ja
dostałem pokój i mam jedno łóżko gratis…
Uśmiechnęłam się, ściskając go za dłoń.
- Jesteś genialny.
Doszliśmy do drzwi, które prowadziły do hotelu.
- Gotowa? – Spytał Niall. Kiedy pokiwałam głową, puścił moją rękę. Oboje smutno
westchnęliśmy z tego powodu i ruszyliśmy schodami na górę.
Hotel był piękny. Stąpało się po czerwonych dywanach, a
resztę dopełniało złoto. Było jak w zamku, pomiędzy filarami przemykali
eleganccy ludzie z drogimi walizkami, obsługa była tu prawie niezauważalna i
wszędzie było bardzo cicho, słychać było tylko delikatne melodie największych
kompozytorów na świecie..
- Zapraszam do windy – Uśmiechnął się Niall i wraz z całym sztabem obsługi
udaliśmy się do windy. Osoba zwana „windziarzem” wcisnęła przycisk z cyfrą ‘4’
i ruszyliśmy złotą windą w górę.
Stojąc w windzie obok Nialla jeszcze delikatnie złapałam go za dłoń.
Trzymaliśmy się mocno, patrząc na siebie kątem oka. Uśmiechaliśmy się. Potem
windziarz oznajmił, że jesteśmy na piętrze czwartym.
- Idziemy – Blondyn puścił moją dłoń i wyszliśmy z windy. Ochrona pojechała
gdzieś dalej i zostaliśmy na korytarzu sami.
Niall wytłumaczył mi , kto gdzie mieszka. Na końcu
korytarza znajdował się pokój Nialla, zwróciłam uwagę, że nawet w Londynie miał
pokój na końcu.
- Zbyt głośno chrapię… - Westchnął, słodko się uśmiechając. – Ale teraz
nie o tym. Chodź do chłopców i Jul. Mam pomysł!
Niall pełny był pomysłów. Nie wiem, kto tak sprawiał, ale gdy go widziałam,
promieniał!
- Hej, ludzie – powiedział, wchodząc do pokoju, gdzie siedzieli wszyscy. –
Przyprowadziła mnie ochrona, nie umiem się zachować…
Potem wkroczyłam ja.
- Heather?! – Tysiąc razy powtórzono moje imię. Zaczęto mnie przytulać,
całować, czułam się znakomicie.
Wreszcie mogłam usiąść.
- Niall, ale jak to.. ? – Liam nie mógł uwierzyć. Tak jak każdy. Najbardziej
stęskniła się Juliet, która teraz siedziała wtulona we mnie.
Niall po prostu słodko wzruszył ramionami, jak miał w zwyczaju : )
- A więc witaj w Madrycie, Heather! – Powiedział Zayn i uśmiechnął się. Potem
wyszedł na balkon.
Juliet wstała z kolan Lou i usiadła na miejsce Zayna.
- A gdzie będziesz spać? – Spytała, sięgając po chipsy.
Nie chciałam się uśmiechać, ale po prostu musiałam. Nie udało mi się tego
powstrzymać, ale szybko się uratowałam, żartując:
- Na ulicy!
Nikt się jednak nie pokładał ze śmiechu.
Zapytałam wszystkich po kolei, gdzie śpią i drogą
eliminacji wybrałam Nialla. I tak bym go wybrała, ale musiałam zachować pozory.
- Ale nie będzie ci ciasno? – Spytałam jeszcze blondyna. – Mam dużą walizkę.
Poza tym ty chrapiesz.
- Wiem! – Oburzył się Niall. – Dobra, śpij sobie na ulicy, jeśli przeszkadza ci
moje chrapanie, to żegnam!
I wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się po pokoju, wszyscy wychodzili na balkon ,
by podziwiać wieczorną panoramę. Oznajmiłam głośno, że muszę przeprosić Nialla.
Zapamiętałam drzwi i tam też się udałam. Ledwo zdołałam
otworzyć klamkę a ktoś pociągnął mnie za rękę, prawie bym nie zamknęła drzwi.
- Podobno chrapię, tak? – Uderzyłam się o ścianę, chociaż nie bolało tak
bardzo. W pokoju zasłonięte były rolety, więc panował półmrok. Różowy
półmrok : )
- Nic podobnego! – Wybroniłam się, ledwo powstrzymując atak śmiechu.
Niall zastygł w miejscu, nasłuchując, czy nikt nie wałęsa się po korytarzu. Po
chwili znów zaczął do mnie mówić.
- Jak będziesz się tak zachowywać.. – Mówił, dotykając czubkiem nosa mojej
twarzy – To będziesz spać z Paulem! A on chrapie gorzej niż ja i do tego się
nie myje!
Dostałam ataku śmiechu, Niall podobnie. Słysząc czyjeś kroki na korytarzu ,
przyłożył mi palec do ust, w nadziei, że będę cicho. Starałam się być.
- Idzie Louis! – Szepnął do mnie. Szybko się do mnie zbliżył i mocno mnie
pocałował. Zakręciło mi się w głowie.
Ostatecznie ustaliliśmy plan, że Niall będzie chrapać
na łóżku, a ja pójdę do łazienki. Rozbiegliśmy się, a ja prawie
zapomniałam włączyć światło w łazience.
- Niall? – Drzwi uchyliły się i wszedł Lou. Słyszałam, że chyba strącił Nialla
z łóżka, bo posypały się przekleństwa.
- Obudziłeś mnie! – Niall udawał wkurzonego. Nie mogąc powstrzymać śmiechu, na
poczekaniu wymyślił, że Lou ma śmieszną fryzurę.
Otworzyłam jeszcze kran, by grać realnie moją rolę. Po chwili otworzyłam drzwi
i spojrzałam się na Nialla, a potem na Lou. Zrozumiałam sugestię blondyna, że
mam zacząć się śmiać.
- Lou, co ty masz na głowie?! – Zaśmiałam się. Lou uciekł z pokoju, zostawiając
mnie z Niallem.
Podeszłam do drzwi, zgasiłam światło i przekręciłam kluczyk w drzwiach. Ktoś
pomyśli, że wyszliśmy, na przykład Lou. Nie widziałam dobrze w ciemności, więc
idąc z rękami wysuniętymi w przód, namacalnie rozpoznawałam przeszkody na mojej
drodze.
W końcu trafiłam na jakąś dużą przeszkodę. Myślałam, że to
szafa, ale była zbyt miękka i rosły na niej włosy. Rozpoznałam Nialla, a on
przysunął mnie do siebie. Przypomniał sobie Lou.
- Serio śmiesznie wyglądał! – Powiedział mi wprost do ucha.
- Biedaczek, oszukaliśmy go… - Westchnęłam, a potem uderzyłam się o coś, bo
Niall zaczął się odsuwać. Upadłam na łóżko.
- Niall no! – Zburzyłam się, nie mogąc go znaleźć w ciemnościach. Czyżby
uciekł?
Zapadła cisza, a moje oczy ciągle błądziły w ciemnym lesie.
Albo w jakiejś ciemnej norze, mogłam być wszędzie, w przeciwieństwie do Nialla,
którego nie było nigdzie.
Zdołałam podnieść się na łóżku i usiąść na nim. Zaczynałam powoli wierzyć w
ucieczkę blondyna.
Zmęczyło mnie noszenie dużych kolczyków, więc zdjęłam je i chciałam włożyć je
do kieszeni – niestety jeden mi gdzieś upadł, a ja nagle zostałam pociągnięta
na podłogę. Auć!
- Niall? – Spytałam, leżąc bezbronnie na podłodze. Na pewno gdzieś tu był.
Czułam się jak ślepiec!
Wreszcie upewniłam się, że to on. Pocałował mnie, poprzedzając do głośnym „Auć!
Moja głowa!” – uderzył się o stolik. Zaczęłam się śmiać, a on zaczął mnie
łaskotać. W związku z tym byliśmy bardzo pobijani przez pobliskie meble. Śmiech
usłyszał tym razem przechodzący Paul.
- Jest tam kto? – Zapytał, stojąc pod drzwiami. Niall się ogarnął, pomógł mi
wstać i posadzić mnie na łóżko. Sam zapalił światło, poprawił koszulkę i włosy,
następnie otworzył.
Do pokoju wszedł Paul z paczką chipsów.
- Hej, Heather! – Uśmiechnął się z pełną buzią. – Podobno dziś tu śpisz, co?
Pokiwałam speszona głową.
- Ale uważaj. – Przestrzegł mnie. – Niall w nocy.. od lunatykuje i to
nadmiernie!
Niall tylko się roześmiał.
- Juliet prosiła jeszcze o chwilę z Tobą. – Dodał Paul. – Chciała coś
powiedzieć..
Pośpiesznie udałam się do Juliet, która mieszkała z Lou.
- Co chciałaś? – Wparowałam do pokoju w nienajlepszej chwili. Lou o mało nie
spadł z łóżka, na szczęście obyło się bez nagich scen.
Lou zeskoczył z łóżka i zabrał rzeczy z fotela, bym mogła usiąść.
Skorzystałam z tej opcji.
- Idziemy jutro na zakupy? – Spytała Jul. Ucieszyłam się, widząc w myślach
hiszpańską corridę w sklepach.
Spojrzałam na zarumienionego Lou i wychodząc, życzyłam ich
miłych snów. Jul ziewnęła, a Lou wrócił do niej, na łóżko. Sama zrobiłam się
śpiąca, więc udałam się do pokoju Harry’ ego po moją walizkę i zawędrowałam z
nią do Nialla.
- Dobranoc Heath! – Rzucił jeszcze Harry i nakrył się kołdrą. Jak opiekuńcza
mama, zgasiłam mu światło i życzyłam miłych snów.
Wreszcie dotaszczyłam walizkę do końca. Niall jeszcze
otworzył drzwi i pomógł mi z walizką. Byłam mu wdzięczna, wzięłam potrzebne
rzeczy i udałam się do łazienki. Wzięłam niedługi prysznic i przebrałam
się w piżamę. Tu, w Hiszpanii było ciepło, dlatego dziś to był biały top i
krótkie spodenki w paski.
- Umyj się, brudasie. – Powiedziałam do blondyna. Leżał rozwalony na łóżku z
laptopem. Nie reagował.
Schowałam kosmetyczkę i usiadłam na łóżku naprzeciw Nialla. Tu w pokoju, były
dwa oddzielne łóżka. Lampka nocna dawała niewiele światła.
- Do mycia, brudasku! – Westchnęłam. Tylko się uśmiechnął. Postanowiłam
usiąść obok niego i ogarnąć z nim Twittera.
Niall był kochany, czasem nie pozwalał mi pracować, tylko
sam do późna siedział i odpisywał fankom. Czasem zajmował się też różnymi
papierkami, a te w moim mieszkaniu były tylko przykrywką.
- Nie zasypiaj mi, zaraz wracam. – Niall odłożył komputer na bok i wziął mnie
za podbródek. Dał małego całusa, a potem poleciał biegiem do łazienki.
Ja tymczasem oglądałam zdjęcia chłopców z pierwszego dnia
pobytu w Hiszpanii. Tysiące zdjęć z fankami, miliony autografów..
- Już! – Niall wyskoczył z łazienki w samych spodenkach. Zaśmiałam się, bo w
mokrych włosach wyglądał jak mała kaczka. Wrócił się, by wytrzeć je ręcznikiem.
Odłożyłam laptopa i weszłam pod kołdrę. Było mi
bardzo wygodnie, doszło też zmęczenie podróżą i zaczęłam ziewać.
- Nie zasypiaj mi! – Niall wyszedł z łazienki. Miał już prawie suche włosy.
Zgasił światło i wsunął się pod kołdrę. Łóżko było dość
ciasne, ale wtuliłam się w Nialla i było nam dość wygodnie.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę z twojego przyjazdu. – Powiedział cicho, chowając
twarz w moje włosy. Dostałam całusa w czoło.
- Ja też się cieszę. – Uśmiechnęłam się. Wsłuchałam się w jego bicie serca,
było nadzwyczaj spokojne.
Nasze ręce się splotły, nogi też. Było nam tak dobrze,
leżeć w hotelu, gdzieś w Hiszpanii, mieć u boku naprawdę fajną osobę –
uśmiechnęłam się.
- Co się śmiejesz, brudasku? – Spytał Niall.
- Bo jestem zadowolona. – Odparłam, a on przygniótł mnie do swojej klatki
piersiowej.
- Ja też jestem szczęśliwy. – Dodał Niall, a potem zaczął mnie dusić.
jason mraz - im yours
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz